Z wizytą u plemienia Mafwe
Ten region, w którym teraz jesteśmy – cieniutki paseczek ziemi w północno-wschodniej części Namibii, został przemianowany w 2004 roku z Caprivi Strip na Zambezi Region, zmieniając tym samym hołd oddany jednemu z niemieckich gubernatorów, na nazwę jednej z wielkich rzek południowej Afryki. Cała Namibia to 13 regionów, ale tylko w tym regionie, w którym jesteśmy czyli Zambezi, jest aż 6 plemion etnicznych – Subia, Yeyi, Mafwe, Sam, Tortela i Mbukushu. Z wizytą u ludzi San byliśmy w zeszłym roku, a w tym roku, korzystając z okazji, ze przejeżdżaliśmy obok żywego muzeum, odwiedziliśmy ludzi Mafwe.
Wódz wioski przywitał nas zaraz przy wejściu i głośnym gwizdem przywołał pozostałych członków będących na służbie żywego muzeum? Trochę się obawialiśmy, że powtórzy się program wizyty w Ludu Kavango ale poza grą której zasad nadal nie możemy zrozumieć, program był zupełnie odmienny.
Przede wszystkim zaczęliśmy od tańców, w tym pokazów … gimnastyki. W tańcach brały udział również dzieci, w tym bardzo malutkie bo myślę, że niespełna … roczne. I kochani, wiem, że dzieci nie powinny pracować, ale my świata nie zbawimy. Tak tutaj jest – dzieci pomagają rodzicom. Też brały udział w pokazach tanecznych. Jeśli chodzi o gimnastykę, to sedno wystąpień było takie, by 5 centymetrowy kawałek drewna podnieść z ziemi, mając rozprostowane kolana. Trzeba było we właściwym rytmie tanecznym schylić się na wyprostowanych nogach, a następnie odłożyć drewno na piasku dokładnie w ten sam sposób, a jaki się z ziemi podniosło.
Najlepszym punktem programu były dla nas poza tańcami, pułapki – a to na myszy, hieny lub antylopy. Pokazane w bardzo realistyczny sposób, co posadowiło nasze dzieci na ziemi na dobrych kilkanaście minut. Zwłaszcza pułapka na hienę i na antylopy. Ta ostatnią pan zademonstrował udając antylopę!
Zobaczyliśmy tez różnego rodzaju warsztaty, inne niż u ludu Kavango – przede wszystkim tutaj wyrabiali talerze i misy ze swojego rodzaju trzciny. Jedna piękna misa o średnicy 30 cm, to miesiąc pracy człowieka. Muszę powiedzieć, ze w świecie sztuczności z Chin, zupełnie przestaliśmy doceniać kunszt i pieczołowitość ręcznych wyrobów? a misa bez targowania to koszt 80 zł. Miesiąc pracy człowieka…
Ludzie Mafwe prezentowali swoje zwyczaje w bardzo skąpych strojach. Mężczyźni mieli większą przepaskę na biodrach, podobnie i kobiety, ale bez okrycia góry.
A na koniec cała wioska odprowadziła nas , tańcząc i śpiewając, do samochodu. Nie pozostało mi więc nic innego, jak przyłączyć się do naprawdę radosnych śpiewów. Ledwo się przyłączyłam, odziano mnie w tradycyjną spódniczkę, co możecie podziwiać na zdjęciach. Jedna jedyna odziana w ubiór od pasa w górę, to ja!
Spodobał Ci się wpis? Jeżeli masz ochotę wyjechać na wyprawę przez duże “W” i przeżyć przygodę życia zajrzyj na stronę https://mintadventures.com/wyprawy/ Znajdziesz tam wszystkie aktualne, organizowane przeze mnie wyprawy. Głównie na Kaukaz, do krajów południa Afryki i do Laponii. A opinie o tych wyprawach, są publikowane na stronie na Facebook @MINTAdventures“
Nie tylko była Pani jedyną kompletnie odzianą kobietą, ale i jedyną w długich włosach (o ile dobrze widziałam).
Mogło tak być:)
Hej Marysiu – jaka wspaniała podróż i jak świetnie o niej piszesz! Dzięki za relację ze spotkania z Mawfe – mam nadzieję, do nich dotrzeć kiedyś! Bardzo się cieszę, że wyprawa się wam tak fajnie udała! 😀
Aniu, bardzo się cieszę, że tu zajrzałaś! wkrótce zamieszczę więcej relacji z naszej wyprawy, bo była naprawdę wspaniała!