fbpx
  1. Termin wyprawy
  2. Idea wyprawy
  3. Plan wyprawy w skrócie
  4. Plan wyprawy – rozwinięcie
  5. Czym jeździmy
  6. Koszty wyprawy – co obejmuje cena a czego nie
  7. Dla kogo jest ta wyprawa i kilka słów od jej autorki na temat stopnia trudności i zasad wyprawy

 

Termin wyprawy- 2-12.08.2023r.

Wyprawa zaczyna się w dniu 2 sierpnia 2023r. spotkaniem z Wami na lotnisku w Kutaisi i kończy w dniu 12 sierpnia 2023r. odbiorem auta od Was na lotnisku w Kutaisi (przy czym każdy może zostać dłużej na odpoczynek nad Morzem Czarnym)

 

Idea wyprawy

Wiem, że niełatwo jest podróżować z dziećmi a podróż z dziećmi w większej i zorganizowanej grupie, może być męcząca.? Ta wyprawa jest przemyślana tak, żebyście w głównej mierze byli niezależni w podróży i mieli własną przestrzeń, czy w samochodzie, czy w postaci pokoju hotelowego dla własnej rodziny. Macie swoje własne samochody – nie chcecie lub w danym momencie nie możecie zrealizować danego punktu wycieczki, to tego nie robicie.  Widzimy się przy następnym punkcie programu lub  wieczorem w miejscu noclegu. Są takie punkty, które z uwagi na off road fajnie będzie zrobić wspólnie, jak przejazd z Ushguli do Lentekhi, przejazd przez Przełęcz Zekari i Przełęcz Goderdzi, ale generalnie możecie wszystko zrobić też sami, w innym tempie pomijając część atrakcji. Wspólnym punktem programu (tzn. wszyscy musimy razem o tej samej godzinie) jest w dniu trzecim wizyta w żywym muzeum kultury megrelskiej SisaTura u Mariki Todua. Oczywiście mam nadzieję, że, tak jak rok temu, cały program zrealizujemy wspólnie!

Atrakcji po drodze jest dużo, właśnie po to by dzieci mogły co chwilę wysiąść z samochodu i pochodzić lub pobiegać. Ale choć jedziemy wspólnie, to idea wyprawy jest taka, że realizując program, nie czekamy na siebie nawzajem, jeśli ktoś nie może. Jest godzina wyjazdu, nie możesz wyruszyć – wyruszysz później i do nas dołączysz (nie mówię  o 5 minutach spóźnienia). Nie stresujemy się na wyjeździe i nie psujemy sobie nawzajem wakacji poprzez to, że ktoś nie może zrobić czegoś akurat w tej chwili, bo jadąc z dziećmi na wakacje trzeba się liczyć  z różnymi momentami, w których będziemy musieli sobie radzić. Dlatego brak dojścia na czas przez jedną rodzinę, nie ma wpływu na harmonogram wycieczki dla pozostałych i taka będzie zasada tej wyprawy, czego ściśle pilnuję byście sobie nie psuli urlopów nawzajem. Co nie oznacza, że jak złapiecie gumę, to sami będziecie ją wymieniać? nie będziecie, pomożemy! Do tego miejmy nadzieję, że dzieci będą w podobnym wieku i cudownie się zintegrują ze sobą, nakręcając wzajemnie do kolejnych przygód.

 

 

Plan wyprawy w skrócie

02.08 (dzień 1) – przylot do Kutaisi, spotkanie na lotnisku i przekazanie samochodu; wspólne szkolenie co do obsługi samochodów; jeszcze w tym samym dniu pojedziemy do Kanionu Okatse a  jeśli wystarczy czasu, wykąpiemy się w sekretnym miejscu niedaleko wodospadu a wieczorem czeka na nas kolacja integracyjna

03.08 (dzień 2) – zwiedzamy Katedrę Bagrati a następnie jedziemy do Kanionu Martwili – zwiedzamy jego oficjalną część a potem czas na kąpiel w sekretnych miejscach. Odwiedzimy również kanion Balda i wykąpiemy się w rzece

04.08 (dzień 3) – idziemy na targ w Kutaisi, gdzie zrobimy małe żywieniowe zaopatrzenie a następnie pojedziemy do Górnej Swanetii a konkretnie Mestii. Po drodze odwiedzimy żywe muzeum etnograficzne, gdzie czeka na nas niezwykłe przeżycie kulinarne – megrelski lunch, muzyka na żywo i warsztaty kulinarne; po drodze zobaczymy też liczne atrakcje usytuowane wzdłuż drogi, w tym Zaporę Enguri

05.08. (dzień 4) – wspinamy sie na wieżę obronną w Mestii i robimy trekking do jeziorek Koruldi;

06.08. (dzień 5)  – zwiedzamy Swaneckie Muzeum Etnograficzne i robimy trekking pod lodowiec Chalaadi; wieczorem zapraszam Was do kina – niezwykłej kawiarni, gdzie obejrzymy film o Swanetii “Dede” z polskimi napisami; wszyscy uczestniczy zeszłorocznej wyprawy byli pod jego dużym wrażeniem

07.08 (dzień 6)  – wyruszamy do Ushguli, zwiedzamy najwyżej położoną i zamieszkała wieś w Europie  a następnie szutrem przez Przełęcz Lentekhi wracamy do Kutaisi; W Kutaisi czeka na nas nocleg w prawdziwym gruzińskim domu (będzie ciasno, ale swojsko!) oraz prawdziwa gruzińska supra. Bawimy się ile kto ma sił!

08.08  (dzień 7)  – w tym dniu wstajemy nieco później i jeszcze przez 2 godziny będziemy dochodzić do siebie kąpiąc się w pobliskiej rzecze (jeśli będą upały) albo w gorących źródłach (jeśli nie będzie upalnej pogody) a następnie wyruszymy przez Przełęcz Zekari do Achalciche. W tym dniu czekają na nas spektakularne widoki a wieczorem dotrzemy do twierdzy Rabati.  Po drodze można też będzie skorzystać z tyrolki (zip line), która się rozpościera ponad przepaściami w Sairme.

09.08 (dzień 8) – Zwiedzamy twierdzę Rabati a następnie jedziemy do największego skalnego miasta Wardzia. Kończymy w gruzińskim jacuzzi (będzie śmiesznie!),  po czym czeka nas powrót na nocleg do Achalciche

10.08 (dzień 9) – Przez Przełęcz Goderdzi jedziemy do Khulo, po drodze kąpiemy się  w zielonym jeziorku a popołudniu docieramy do bajkowego miejsca – pięknych i wygodnych namiotów rozłożonych na zboczach gór, z których rozpościera się niesamowity widok na okolicę. Wieczorem  wspólna kolacja i ognisko.

11.08 (dzień 10) – w tym dniu przejedziemy się kolejką górską, odwiedzimy meczet i wykąpiemy w rzece po drodze do naszego winnego chataeu. Czekają na nas cudowne widoki, niezwykłe przeżycia a wieczorem odrobina luksusu i zakończenie naszej wspólnej podróży

12.08 (dzień 11 ) – kto ma w tym dniu samolot, ten będzie musiał wcześnie wyjechać, od miejsca noclegu na lotnisko jest 3-3,5 godziny jazdy samochodem. Pozostali mogą spać i na spokojnie po śniadaniu wyruszyć na wypoczynek nad Morze Czarne (we własnym zakresie)

od 12.08  – można zostać “na własną rękę” na wypoczynek nad Morzem Czarnym

 

Szczegółowy opis podróży

Dzień pierwszy  – ok. 100 KM

To czas przylotu z Polski w dogodny dla Was sposób. W tym dniu lata wizzair z Warszawy, Katowic, Krakowa oraz z Wrocławia do Kutaisi. Wyprawa jest dostosowana do lotów, które lądują do g. 14. Przy późniejszych porach lądowania, stracicie program w dniu pierwszym. W tym dniu  po przeszkoleniu w zakresie obsługi samochodu 4×4, wyruszymy na zwiedzanie Kanionu Okatse. Kanion Okatse to monumentalne dzieło przyrody, zaś dramaturgii dodają mu drewniane przejścia, zawieszone wysoko na skałach nad kanionem. To niesamowicie spektakularny widok. Przejdziemy się tu spokojnym spacerem jakąś godzinę, maksymalnie półtorej.

 

 

Jako bazę do naszych wycieczek na najbliższe dwa dni, wybrałam hotel w Kutaisi, byśmy się wszyscy nie musieli codziennie pakować. Wszystkie zaplanowane przez te dni wycieczki są w odległości do max.  1,5h jazdy od Kutaisi. Nasz hotel jest w centrum miasta więc dla chętnych  – zawsze możemy się wybrać na wieczorny spacer. W tym dniu proponuję zamówić wspólny stolik w restauracji i udać się na kolację integracyjną (koszt we własnym zakresie).

Dzień drugi – ok. 120 km

Ten dzień zaczynami od zajrzenia do Katedry Bagrata (Bagrati), najcenniejszej budowli sakralnej w Kutaisi. Najpierw wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a następnie z niej usuniętej za budowę niezgodną ze sztuką – sami na miejscu ocenicie, czy słusznie?  Następnie udamy się do Kanionu Martwili, gdzie popłyniemy w krótki rejs pontonem, by następnie zwiedzić kanion chodząc po platformie widokowej.

Kanion Martwili, Kanion Balda, to  kilka atrakcji obok siebie. Na pewno po tym, jak popłyniemy pontonem, udamy się nad wodospad, popływamy w rzece w kilku niezwykle urokliwych miejscach i spędzimy mnóstwo czasu nad wodą. Stroje kąpielowe, podobnie jak dnia poprzedniego, obowiązkowe!

Jak już wykończymy dzieci, to wracamy do Kutaisi?

 

 

Dzień trzeci  – ok. 240 km

Dzień zaczniemy od odwiedzenia targu w Kutaisi, bo świeże owoce i przekąski, przydadzą się na prowiant w ciągu dnia, poza tym mają tam świetną czurczhelę (nazywaną gruzińskim snickersem) a jeszcze poza tym, to przecież wiadomo, że targi są najlepsze by poczuć lokalny koloryt. Dla niektórych wizyta na targu gruzińskim, może być nawet dość mocnym przeżyciem?

To będzie też dzień przejazdu do Mestii, położonej w Górnej Swanetii. Wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wraz z charakterystycznymi wieżami zbudowanymi między IX a XII wiekiem, aby chronić to niezwykłe i niepowtarzalne miejsce. Ale to nie będzie dzień zwykłej jazdy, bo wiadomo, że w podróży nie o cel chodzi! Najpierw odwiedzimy wioskę  etnograficzną SisaTura, żywe muzeum Megrelii czyli regionu w którym jesteśmy. Niesamowite miejsce na mapie Gruzji, położone kawałek za Zugdidi, gdzie Marika Todua –wspaniała gruzińska gospodyni – przygotuje dla nas prawdziwe megrelskie jedzenie,  popatrzymy na zabytkową architekturę (och te misternie rzeźbione balustrady!), posłuchamy na  żywo granej muzyki, odpoczniemy w rajskich warunkach i uwaga! nauczymy się robić trzy tutejsze potrawy – adżikę po megrelsku (pomnik gruzińskiego dziedzictwa kulturowego), gebzhalia czyli ser w sosie z mięty i qualam quari czyli pierożki z sera. Uwierzcie mi, że czas spędzony u Mariki, to będzie wyjątkowe doświadczenie!

A w dalszej drodze czekać na nas będą spektakularne krajobrazy w miarę, jak będziemy się piąć w górę. Podjazdy, zjazdy i serpentyny. Zrobimy też kilka przystanków po drodze, w tym zobaczymy Zaporę Enguri  i dojedziemy gdzieś na zachód słońca.

 

 

Dzień Czwarty – ok. 10 km

Po śniadaniu wyruszamy na krótki spacer po mieście zakończony odwiedzeniem muzeum z wieżą obronną (w końcu jesteśmy w miejscu, które z nich słynie!) po czym autami udajemy się w stronę jeziorek Koruldi na bardzo przyjemny spacer (gdy już zaparkujemy)  z widokami na Mestię, Ushbę (szczyt górski) i całą okolicę. Alpejskie choć jednak gruzińskie widoki zapierające dech w piersiach. Do punktu z krzyżem można wjechać autem 4×4 i stamtąd rozpocząć trekking. Wjazd jest krótki, aczkolwiek dla osób nie oswojonych z off roadem, może okazać się trudny. Jeśli nie będziecie czuć się na siłach, to są dwa wyjścia – płatna taksówka 4×4 lub ja Was tam wwiozę jeśli liczba kursów będzie rozsądna?Gdy już dojedziemy do krzyża, to z platformy widokowej rozciąga się przepiękny widok na okolicę. Przy platformie zjemy lunch (prowiant własny) i udamy się na spacer do jeziorek Koruldi. Dla dorosłej osoby ten spacer będzie trwał 3 godziny tam i z powrotem  idąc wolnym tempem. Dla dzieci w zależności od wieku zdecydowanie dłużej. Może też być tak, że nie wszystkie dzieci (w zależności od wieku) będą miały siłę dojść do końca. Ale niezależnie dokąd dojdziecie (z uwagi na różne tempo, każdy pójdzie podług własnego uznania nie czekając na grupę, jako całość. Nie zgubicie się , bez obaw! Poza tym pewnie się utworzą podgrupy podzielone na tempo. Widoki będą oszałamiające. Tak czy siak wśród tych widoków spędzimy pół dnia, niezależnie od tego, czy uda się dojść wszystkim do jeziorek Koruldi. Najmłodsze dzieci mogę wwieźć autem i poczekamy na resztę:)

Tego wieczora proponuję zjeść kolację w w lokalnej restauracji, gdyż Swanetia ma swoje regionalne potrawy, które warto tu właśnie wypróbować (powiem jakie!)

 

 

Dzień PIątY – ok. 10 km

Po śniadaniu wyruszamy do Swaneckiego Muzeum Historii i Etnografii, które nie dość że położone w budynku o światowej architekturze, to przede wszystkim kryje prawdziwe perełki w środku. Co konkretnie? Przekonacie się sami, ale wiedzcie, że nigdy bym się nie spodziewała tak wysokiego poziomu muzeum w tym miejscu. Małe, ale absolutnie konieczne do zobaczenia.

Po krótkich zakupach na piknikowy lunch (we własnym zakresie) udamy się w kierunku lodowca Chalaadi położonego u stóp Uszby. Tutaj do wiszącego mostku nad rzeką, pojedziemy naszymi terenówkami (spokojnie, to łatwy odcinek), a następnie resztę drogi pokonamy pieszo. Tego dnia jest łatwiejszy i krótszy trekking niż wczoraj. I znowu, każdy idzie we własnym tempie i sami decydujecie jak daleko są w stanie pójść Wasze dzieci. Dla dorosłego człowieka, to  półtorej godziny drogi w jedną stronę do celu, z powrotem krócej?

Po naszym trekkingu zapraszam Was na g. 19 w niezwykle klimatyczne miejsce, do tutejszej kawiarni/kina, do obejrzenia filmu DEDE (to gruziński tytuł, po polsku dede znaczy mama). Film obejrzymy z napisami po polsku. Film został nakręcony przez gruzińską reżyserkę Mariam Bakacho Khatchvani, urodzoną w Ushguli (pojedziemy tam następnego dnia). Film jest niezwykle ciekawy, również dlatego, że występują w nim tutejsi ludzie? Taki jest opis filmu: „Jest 1992 rok. Młodziutka Dina żyje w małej gruzińskiej wiosce w górach Kaukazu. Dziadek wybrał dla niej męża, jednak uwagę dziewczyny przyciąga przystojny Gegi, który właśnie wrócił z wojny. Młodzi zakochują się w sobie i postanawiają razem uciec. Z dala od rodzinnego domu przychodzi na świat ich dziecko. Niestety Gegi szybko umiera, a jego ukochana może polegać już tylko na sobie. Tradycja każe jej – jako wdowie – przyjąć oświadczyny pierwszego mężczyzny, który poprosi ją o rękę. Dina musi porzucić swoje dawne życie i ukochane dziecko.”

Tutaj  zwiastun tego filmu, aczkolwiek na miejscu obejrzymy z napisami po polsku.

https://www.facebook.com/Televizija.Slovenija/videos/312923026371614/

Czy film jest  dla dzieci? Film opowiada trudne historie więc sami zadecydujecie, czy Wasze dzieci powinny to obejrzeć (raczej mimochodem, gdyż młodsze dzieci same z siebie i tak tym filmem mogą nie być zainteresowane i trzeba będzie im znaleźć inne zajęcie w kawiarni (inwencja własna, w zależności od wieku dziecka, w zeszłym roku dzieci się świetnie bawiły razem przy sokach w salce obok) .

Uwaga! Ze Swanetiii nie wyjeżdżamy bez zakupu soli swańskiej (z dodatkami ziół z lokalnych łąk). Przyda się nam w kuchni. Wypróbowane i sprawdzone na sobie?

 

 

Dzień szósty  – ok. 240 km

To będzie dzień całodniowej jazdy juz od samego rana, połączony ze zwiedzaniem Ushguli, przejazdem drogą szutrową przez  przełęcz Zagar (2623 m), zjazdem przez Dolną Swanetię do Lentechi i dalej do Kutaisi. Jak dojedziemy, to gratulacje moi drodzy, właśnie zrobiliśmy Pętlę Swanecką! Zaczęliśmy i skończyliśmy w Kutaisi. Tym razem śpimy w prawdziwym gruzińskim domu  z przydomową winnicą i z czekającą na nas  gruzińską kolacją. Bedzie śpiew, zabawa, muzyka i tańce (nasze własne) tak długo, jak tylko dacie radę?

Ushguli zaś, to najwyżej położona, zamieszkała całorocznie, osada w Europie.  Zanim do niej dojedziemy, pokonamy niezwykłą, choć licząca tylko 45 km, trasę z Mestii do Ushguli. W samej wsi pójdziemy na spacer, malutkimi uliczkami z widokiem na wieże obronne, przy czym mam nadzieję, że będą nam towarzyszyć, krowy, świnie, kaczki i tak dalej. Odwiedzimy kościółek Marii Dziewicy.

 

 

Dzień Siódmy – ok. 110 km

W tym dniu czeka nas wiele atrakcji podczas całodniowej jazdy (to znaczy jazda jest całodniowa, bo tyle atrakcji!) Wyjedziemy  o 10, naszym celem będzie miasteczko Achalcyche i twierdza Rabati, ale wszystko to, co zobaczymy po drodze, wbije Was w fotel, bo w tym dniu przejedziemy przez Przełęcz Zekari!! Położona na wysokości 2182 metrów w paśmie Meskheti na granicy regionów Imereti i Samcche-Javakheti zaoferuje nam jedne z najpiękniejszych widoków (o ile będzie pogoda!) i wrażeń w Gruzji. Zanim zaparkujemy auta na przełęczy, miniemy taką atrakcję jak 800 metrowa tyrolka w Sairme (dla chętnych!). Gdy opuścimy resort Sairme, rozpoczniemy jazdę przez Przełęcz Zekari. Potem czeka nas przejazd przez Abastumani – kurort carski, który czasy świetności ma już za sobą, natomiast dla miłośników architektury to obowiązkowe spojrzenie na podupadające niestety perełki tutejszej architektury.

W tym dniu nocleg zaplanowałam w małym domowym hoteliku, z widokiem na Twierdzę Rabati.

 

 

Widok na Zamek Rabati nocą

 

Dzień Ósmy  – ok. 120 km tam i z powrotem

Po śniadaniu zwiedzamy Twierdzę Rabati symbol mieszania się kultur i religii a następnie jedziemy do skalnego miasta-klasztoru Wardzia, wydrążonego w skale, gdzie na trzynastu kondygnacjach znajduje się prawie 3000 pomieszczeń, część z nich w tym kaplice będzie można zobaczyć osobiście. Wardzię zaczęto budować w 1185 roku, służyła m.in. jako schronienie podczas najazdów mongolskich, gdy mogła pomieścić nawet 60 tysięcy osób. Takich skalnych miast w Gruzji jest więcej, ale to jest największe. Wszelkich innych ciekawych historii dowiecie się już na miejscu. W tym dniu zapraszam Was jeszcze do basenów termalnych w gruzińskich stylu, będzie wesoło!

Po basenach, wracamy z powrotem w kierunku Achalciche, gdzie w tym samym hotelu spędzimy kolejną noc by następnego dnia wyruszyć w kierunku Khulo.

 

 

Dzień dziewiąty – ok. 80 km

W tym dniu czeka na nas glamping czyli spanie w luksusowych namiotach, cudowna bezmięsna kolacja i niebo pełne gwiazd (trzymamy kciuki za pogodę). Rozpalimy sobie ognisko i będziemy  rozkoszować się nieziemskimi widokami naszego noclegu.

Ale zanim tam dojedziemy czeka nas jazda szutrem, gdyż pojedziemy przez przełęcz Goderdzi na wysokości 2025 mnpm i przez wioski pasterskie z porozrzucanym co jakiś czas małymi meczetami, gdyż jesteśmy w  części kraju, w której znaczna część społeczeństwa, to muzułmanie. Mało kto wie, ale w 1991 roku przywódca Adżarów, Asłan Abaszydze, stworzył de facto niezależne od Gruzji państwo. Rząd gruziński a w zasadzie Saakaszwili,  odzyskał pełnię władzy na tych terenach dopiero w 2004 roku. No, ale to są opowieści, do usłyszenia w trasie, albo przy naszym wieczornym ognisku.

Niedaleko Przełęczy Goderdzi znajduje się też przepiękne zielone jeziorko, w którym można sie kąpać. Dojedziemy tam off-roadem. Po drodze zajrzymy tez do jednej z chat pasterskich, gdzie można się zaopatrzyć w ser, masło, czy mleko na wieczór.

 

 

Dzień dziesiąty  – ok. 70/90 km

W miejscu gdzie jesteśmy jest też kolejka górska, która pozwala okolicznym mieszkańcom dostać się do Tago. Możemy rano przejść się i popatrzeć lub nawet przejechać tam i z powrotem, co jest dla ludzi o mocnych nerwach – bo Pan motorniczy uwielbia podróżować też przy otwartych drzwiach (przy małych dzieciach tego nie robi)?

W tym dniu odwiedzimy też meczet, wykąpiemy sie w rzece, pobłądzimy po adżarskim off-roadzie wśród wiosek i wioseczek by następnie spędzić wieczór w prawdziwej gruzińskiej winnicy. Tej nocy śpimy w adżarskim Chateau, gdzie na tarasie będziecie mogli rozkoszować się winem i spróbować tutejszych specjałów w hotelowej (nieco bardziej wykwintnej) restauracji.

I tu uwaga! Dla osób, które nie wybierają wariantu dodatkowego pobytu nad Morzem Czarnym,  tu kończy się nasza wspólna przygoda. Następnego dnia z Kutaisi odlatuje samolot do Wrocławia, Warszawy, Katowic. Gdańska  i Krakowa. Te osoby, które wybierają naszą przygodę w wersji bez odpoczynku nad Morzem Czarnym w zależności od godziny samolotu, opuszczą chateau i udadzą się na lotnisko (3,5 h drogi więc w przypadku najwcześniejszego lotu, będzie trzeba wyjechać o 5 rano.

 

 

Dzień jedenasty  – ok. 200 Km na lotnisko i ok 70/90 km do Batumi/Kobuleti)

Ci którzy wylatują do Polski w tym dniu, zbierają się rano i jadą na lotnisko, gdzie nastąpi zdanie samochodu. Ci co zostają, po leniwym śniadaniu i spacerze po winnicy, jadą nad morze! odpoczniecie na plaży  po trudach podróży.

Dla tych co  chcą zostać na dłużej nad morzem (na własną rękę) proponuję na miejsce odpoczynku Batumi lub Kobuleti. Batumi dla tych, co chcą odpoczywać w kurorcie a  Kobuleti,  25 km dalej, dla tych którzy wolą miejsce nieco mniejsze, choć w sierpniu niekoniecznie dużo spokojniejsze To jednak ta część Waszych wakacji, gdzie każdy może poszukać noclegu na własną rękę i dobrać go do własnych potrzeb. Zdanie samochodu następuje wówczas w dniu odlotu, na lotnisku w Kutaisi.

Przeczytajcie  koniecznie rozdział poniżej zatytułowany odpoczynek nad morzem

 

 

Jedzenie w gruzji

Przez cały nasz pobyt mam nadzieję, że spróbujecie: chaczapuri (we wszystkich regionalnych odmianach),lobio i lobiani, sałatki gruzińskiej, chinkali (tez w sumie w różnych wersjach), kubdari, zupy charczo, regionalnych potraw w Swanetii i megrelskich przysmaków, badridżiani i innych bakłażanów na milion sposób, ze zaczynasz się zastanawiać jak to możliwe, że bakłażan jest tak dobry! Gruzińskich szaszłyków, wołowiny i kurczaków;  kulinarnie, kuchnia gruzińska jest bardzo interesująca, choć ciężka. Popróbujecie różnych chlebów i chlebków, nie wypuszczę Was bez spróbowania gruzińskiej lemoniady i wody bordżomi (jeśli jeszcze nie znacie) i czurczeli. Jest tego zresztą dużo, dużo więcej.

 

 

 Czym jeździmy i kilka słów o trudności trasy

Ponieważ znaczna część naszej trasy to droga szutrowa, jeździmy autami z napędem 4×4. To Będą Nissany X-terra SPECIALISED OFF-ROAD VEHICLE z silnikiem V6 w benzynie. Bardzo dobry sprzęt na naszą wyprawę! (przy czym jako organizator, który nie dysponuje własnymi autami, tylko je wypożycza, zastrzegam możliwość zamiany auta na inne terenowe podobnej klasy)

Trasa nie jest bardzo trudna, jeśli jesteście wieloletnimi kierowcami (nawet nie off roadowymi tylko asfaltowymi), choć będą bardziej wymagające odcinki. Dla osób obeznanych z off roadem, trasa będzie lekka. Dla osób nie obeznanych z off roadem, trasa będzie do przejechania  z małą adrenaliną i przyjemnymi przeżyciami. Jeśli jakaś droga będzie nieprzejezdna, pojedziemy inną drogą. W szczególności może to dotyczyć powrotu z Ushguli do Kutaisi – jeśli przejazd przez Przełęcz Lentekhi okaże się niemożliwy, pojedziemy drogą asfaltową przez Zugdidi (tą samą, co przyjechaliśmy).  Druga przeszkoda jest możliwa na Przełęczy Zekari, jeśli droga będzie nieprzejezdna, będziemy musieli kontynuować nasz plan przez Bordżomi. To wszystko może wpłynąć na opóźnienia i realizację poszczególnych punktów. No cóż, wycieczki autokarem po autostradzie, to sobie na wakacje nie wybraliście:)

Trudny dla osób nie obeznanych z off roadem może być odcinek pod krzyż w drodze do jeziorek Koruldi – to bardzo krótki odcinek trasy (ok 3 km ) więc auto będzie można zostawić na dole (wyjedziemy wszyscy autami z Mestii) i albo wjechać taksówką 4×4  albo przewodniczka wwiezie Was swoim autem (jeśli chętnych będzie ograniczona liczba) a potem zwiezie do miejsca, gdzie zaparkowaliście. Wszystko zgodnie z Waszymi siłami. Również trudniejszy może być mały odcinek do Kanionu Okatse – można tam dojść pieszo lub wziąć terenową taksówkę (ok. 5 km). jeśli trochę popada to przejazd przez Przełęcz Zekari czy Lentekhi może okazać się trudniejszy, ale po to jedziemy wspólnie, że jak ktoś się zakopie, to się z pomocą reszty odkopie:) Gwarantuje Wam, że będziecie to opowiadać rodzinie jeszcze latami, a dzieci będą Was prosić by się znowu gdzieś zakopać w błocie:) Na szczęście to nie Afryka i nic Was tu nie zje.

organizator zastrzega możliwość zmiany trasy w przypadku utrudnionych warunków drogowych lub atmosferycznych oraz zmianę programu w dniu pierwszym w razie istotnych opóźnień przylotów.

Koszty wyprawy – co obejmuje cena, a czego nie obejmuje

Podana poniżej cena wyprawy uwzględnia koszt zorganizowania wyprawy, przewodnika  (na końcu parę słó o przewodniczce i organizatorze), wypożyczenia samochodu i jego ubezpieczenia, wszystkich noclegów ze śniadaniami dla Waszej całej rodziny oraz dwie kolacje (supra gruzińska w dniu szóstym, kolacja pod namiotami w dniu dziewiątym) oraz wizytę i  lunch w Sisa Tura z warsztatami kulinarnymi a takżę wizytę w kinie. Podane poniżej koszty dotyczą rodziny trzyosobowej oraz czteroosobowej. Noclegi zakładają spanie w jednym pokoju (trzyosobowym lub czteroosobowym) a w przypadku namiotów, dla rodziny czteroosobowej są przewidziane dwa namioty (cztery osoby nie wejdą do jednego namiotu). Również może być tak, że rodzina czteroosobowa dostanie dwa pokoje, które nie będą łączone. Dokładam w tym zakresie wszelkich starań, ale nie  korzystamy z hoteli sieciówek, gdzie można zamówić nieograniczoną ilość takich samych pokoi bo po prostu najczęściej nie ma ich po drodze albo ich ceny sa tak wysokie, że musielibyście zapłacić za tę wyprawę dużo więcej.

Cena wyprawy dla rodziny 4 – osobowej w okresie  to 3124 EUR

Cena wyprawy dla rodziny 3-osobowej w okresie  to 2729 EUR

Dopłata do dziecka, 5 osoby to koszt 350 EUR. Każdy z powyższych modeli zakłąda, że dzieci mają do lat 18. Dopłata za dziecko powyżej lat 18 wynosi 350 EUR.

Ponadto w aucie organizatora jest miejsce dla rodziny 3 osobowej (2528 EUR za 3 osoby) lub 4-osobowej – 2899 EUR za 4 osoby. 1 pojedyncze miejsce w aucie to koszt 1179 EUR i w podanych cenach w aucie organizatora nie płacicie już dodatkowo za paliwo.

Czego w cenie nie ma czyli koszty własne. Ta pozycja obejmuje:

  • paliwo na cały koszt wyprawy, które opłacacie z własnej kieszeni (ok. 1500 zł )
  • ubezpieczenie podróżne, które opłacacie sami
  • przelot samolotem z Polski do Kutaisi i z powrotem (ewentualnie do Tbilisi i wtedy dodatkowo płatny będzie transport do/z Tbilisi)
  • bilety wstępu do wszelkich atrakcji (po mojej stronie jest supra gruzińska, żywe muzeum SisaTura z warsztatami kucharskimi, lunchem i muzyką na żywo oraz kino w Mestii) ; ceny najważniejszych z pozostałych, płatnych przez Was atrakcji:  Kanion Martwili osoba dorosła 17,6 GEL, dzieci w wieku 6-18 płaca 5,5 GEL, popłyniecie łódką 15 GEL; Twierdza Rabati 7 GEL (osoba dorosła), Skalne Miasto Wardzia 15 GEL osoba dorosła. Nie gwarantuję, że te ceny będą aktualne w lipcu.
  • jedzenie – poza śniadaniami, które są w cenie, 2 kolacjami i 1 lunchem -za wszystkie pozostałe posiłki płacicie sami.  Ile kosztuje jedzenie? to zależy od restauracji, są tańsze i droższe, wiadomo. Jedno chnikali (pierożek ) to ok 1,2 lari, za dwudaniowy obiad w restauracji zapłacicie 25-45 lari od dorosłej osoby,  w lepszej restauracji, cena będzie wyższa. Dlatego w ciągu dnia, proponuję kupno suchego prowiantu – np. chleb  i trochę owoców czy pomidorów, by nie tracić czasu i pieniędzy na obiad w restauracji i pójść do niej dopiero na kolację;

w tej chwili 1 lari (GEL) = 1,63 zł

Noclegi

Wszystkie mają najlepszy w mojej ocenie stosunek jakości do ceny. Moją ofertę kieruje do rodzin  i wiem, jak ważny jest nocleg, przy aktywnym dniu i pobycie z dziećmi. Dlatego starałam się wybrać takie miejsca, które reprezentują dobry stosunek jakości do ceny i mają to coś. Najwyższy standard będzie miał hotel w Mestii, gdzie śpicie 3 noce, cheteau w Adżarii, luksusowe namioty na zboczu góry z widokiem na wieś Tago. Bardzo przyzwoite hoteliki prywatne wybrałam w Kutaisi (z basenem domowym na dachu z czego skorzystają dzieci, ale też znając życie dorośli) i w Achalciche. Natomiast dość podstawowy jest nocleg w domu gruzińskim, gdzie się zatrzymamy na suprę w którym są zwykłe/niezwykłe pokoje domowe oraz 2 łazienki na cały dom. W dużej mierze na koszt Waszej wyprawy wpływają właśnie wybrane noclegi i gdyby to była wyprawa “po taniości” a nie premium jak na Gruzję, to zapłacilibyście dużo dużo mniej.

W Kutaisi, przy pierwszym noclegu, to “coś” to położenie w centru miasta i basen na dachu, do tego niezwykle uczynny i miły gospodarz hotelu. Pokoje bardzo czyste do tego dobre śniadania.

 

 

 

 

 

W Mestii nocujemy w porządnym hotelu  z tarasem na dachu z widokiem na Mestię

 

 

 

 

 

Następnie śpimy w gruzińskim domu, bo to też musicie poczuć – gruzińską gościnność. Guesthouse z ogrodem, pokoje bardzo czyste. Tutaj będziemy sie bawić i imprezować przy gruzińskiej suprze i muzyce do rana (no może prawie do rana, bo rano wstajemy i ruszamy w dalszą drogę)

 

 

 

 

 

Kolejny nocleg jest małym prywatnym hoteliku, położonym w bezpośrednim sąsiedztwie  Twierdzy Rabati! jest bardzo czysto, schludnie i z widokiem na Twierdzę. Nocny spacer obowiązkowy!

 

 

 

 

 

Następny nocleg, to kolejna perełka w koronie. Nasz luksusowy glamping ma widok, o którym jeszcze długo nie zapomnicie zasypiając w namiocie i słuchając odgłosów dzikiej gruzińskiej Adżary. A poranne widoki spowodują, że nikt nie będzie chciał wsiąść do auta! ten glamping stawia na zrównoważony rozwój, współpracuje z lokalną społecznością i stawia na wegetariańskie jedzenie. Dlatego w menu śniadaniowym i kolacyjnym (opłacone) nie będzie mięsa, co w Gruzji jest dość dużym ewenementem.

 

 

 

 

 

I kolejny nasz nocleg, to najlepsze moim zdaniem Chataeu w Adżarii (regionie Gruzji, w którym jesteśmy). Tu możecie spróbować nieco bardziej wykwintnego jedzenia albo po prostu rozkoszować się widokiem z tarasu na winnicę i przyjemnie, elegancko urządzonym wnętrzem. Jeśli kolacja, to kurz zostawiamy w szafie i smart casual na wieczór obowiązuje!

 

 

 

 

 

No i dobrnęłam prawie do końca. Pozostaje w wersji dodatkowej wypoczynek na Morzem Czarnym w Gruzji. W życiu, gdyby nie to, że jesteśmy w Gruzji na cudnych wakacjach, nie poleciłabym odpoczynku tutaj z dziećmi nad Morzem Czarnym i niech Gruzini mi to wybaczą i już się z tego tłumaczę. Między architektonicznym wpływem Turcji a Rosji, gruzińskie Morze Czarne może miłośników dobrego designu i butikowego odpoczynku, miłośników slow life-u i slow foodu, miłośników agroturystyki na wysokim poziomie, przyprawić o zawrót głowy. Kiczowata architektura, surowe, błyszczące wnętrza w stylu glamour, podświetlane na niebiesko, fioletowo i czerwono, do tego głośna muzyka i papierosy:)  W Gruzji, pomimo całej mojej miłości do niej – niestety muszę powiedzieć, że nie ma takiego nadmorskiego  hotelu, pensjonatu guesthouse’u czy apartamentu, który spełniłby moje wyśrubowane wymagania (a jak widzicie powyżej, nie sprowadzają się one do hoteli pięciogwiazdkowych, tylko do hoteli z klimatyczną obsługą na najwyższym, indywidualnym poziomie w podejściu do klienta)  i poczucie estetyki. Dużo się zmienia, rónież dzięki turystom, ale jak wszystko, to jest proces.

Poniżej podaję Wam kilka propozycji wypoczynku Nad Morzem Czarnym, w którym starałam sie uwzględnić najważniejsze dla mnie kryteria wypoczynku.

Po pierwsze hotel musi być na plaży. Kto jeździ z dziećmi nad morze, wie ile to zachodu pójście na plażę, a nie daj boże gdy trzeba się po coś wrócić… kto jeździ nad morze do Gruzji, ten wie, że hotel na plaży to nie jest żadna oczywista oczywistość, bo najczęściej trzeba przejść przez ulicę. Po drugie hotel na wakacje plażowe musi mieć basen. Pływanie w morzu jest super, ale przecież nie cały dzień. Do tego przyzwyczajeni do naszego piaszczystego Bałtyku, możecie mieć kłopot z akceptacją gruzińskiej plaży. Dlatego basen hotelowy to kryterium bez którego wakacje nad gruzińską plażą nie są dla mnie. Basen taki, by można było popływać i najchętniej niewybrukowany wokół kostką brukową, patelnią w środku lata. Po trzecie fajnie jest mieć widok na morze. Niektóre hotele pięciogwiazdkowe są w stanie te kryteria spełnić np. CAstello Mare w Kobuletii czy Paragraph w Shekvetili (bardzo niski poziomo obsługi w stosunku do ceny w mojej opinii) Aleich ceny nie będa niskie.

Moje wybory w Kobuleti

Cheni Ezo Boutique Hotel  – standard (4*) i  jest basen oraz bardzo przyzwoite pokoje. Bardzo podobne w tym miejscu są jeszcze hotele 3-gwiazdkowe Kent Hotel, Kobuleti Beach Club. Jeśli nie potrzebujesz basenu, to świetnym wyborem z najlepszym położeniem na plaży w kategorii jak wyżej, będzie Marshal Resort Kobuleti, który jest cudny, ale nie ma basenu. Ciekawym czterogwiazdkowym wyborem (ale też droższym niż dwie powyższe propozycje) może być Kobuleti Pearl Of Sea Hotel & SPA. Jeśli z kolei nie przeraża Cię 1,5 km do plaży, to popatrz na dość przyjemne domki i świetny basen w Hotel Chateau Kvirke; jeśli szukasz czegoś bardziej okazałego, resortowego i co za tym idzie droższego, to popatrz na Castello Mare Hotel (niech Cię wybrzeże klifowe nie zmyli, bo jest winda na plażę), Kobuleti Georgia Palace Hotel & Spa lub położony kawałek za Kobuleti Paragraph Resort & Spa Shekvetili, Autograph Collection

Mój wybór w Batumi

W Batumi, skorzystajcie z przeglądarki booking.com lub guglajcie, a są tych ofert tysiące. Jeśli jednak miałabym się kierować czymś zbliżonym do wyżej opisanego poczucia estetyki i kryteriów, nie tracąc przy tym majątku,  to zamieszkałabym w Hotelu Boulevarside, gdzie możecie wykupić pokój z niczym niezmąconym widokiem na morze i basenem na dachu. Hotel ma dobre śniadania i opcję tąńszych pokoi bez widoku na morze.  Inne hotele, które warto wziąć pod uwagę to Capo Verde Hotel Batumi   – hotel ma świetną lokalizację, design, dobre jedzenie, opinię 9,7 , ale nie ma basenu:(  Świetny jest też Kartuli Hotel – po prostu perełka i cudo, ale również bez basenu.

Dla kogo jest ta wyprawa i kilka słów od jej autorki na temat stopnia trudności i zasad wyprawy

Wyprawę przygotowałam dla aktywnych rodzin z dziećmi. Takich które mają ochotę na takiego road tripa, ale sami się boją i takich którzy już wiedzą, że tak lubią i tak chcą, ale nie mają czasu zorganizować się sami.Cała wyprawa ukierunkowana jest na przyrodę z uwzględnieniem tego, że jest lato i dzieci chcą się pokąpać więc tam, gdzie jest to możliwe, będą kąpiele. Z ukierunkowaniem na kulinaria, gruzińską kulturę i szuter w wydaniu bardziej przyjemnym (choć przy pogodzie, kurzyć się będzie niemiłosiernie, a jak popada to da nam nieco popalić błoto) niż hardcorowym. Dacie radę, ale adrenalina będzie!.

Czy można jechać, gdy nie ma się dzieci? Można:) posiadanie dzieci nie jest warunkiem uczestniczenia w wyprawie. Program jest naprawdę uczciwie wypasiony i bez dzieci będziesz się bawić dobrze! Pamiętaj jednak o tym, że na wyprawie są dzieci:)

Program najbardziej intensywny jest w dniu szóstym (to będzie długa jazda podzielona na dwa odcinki – do Ushguli i potem z Ushguli do noclegu za Kutaisi), siódmym, ale głownie z uwagi na wcześniejsza imprezę więc dużo zależy od Was. Wtedy najbardziej muszę pilnować naszych czasów i choć same odcinki kilometrowo nie są szczególnie długie, to z uwagi na drogi szutrowe w tych dniach, czas przejazdu się będzie wydłużał. Cała wyprawa jest tak pomyślana – jak już pisałam – że jesteście niezależni w swojej podróży., To nie jest wycieczka autokarowa i każdy realizuje ten program według uznania z uwzględnieniem destynacji końcowej, ale też własnych zainteresowań – chcesz posiedzieć gdzieś dłużej? Proszę bardzo, ale nie zobaczysz wtedy innego punktu programu z danego dnia.

Program jest tak napisany, by można go było zrealizować z dziećmi w wieku tak od 7 roku życia, ale pamiętajcie że to roadtrip a nie wakacje nad morzem. To oznacza, żę jest dużo jeżdzenia.  Te młodsze dzieci mogą nie dojść do jeziorek Koruldi czy lodowca Chalaadi ale tak jak pisałam, spacer w tych okolicach będzie przepiękny nawet bez osiągnięcia celu w postaci jeziorek Koruldi czy lodowca Chalaadi (dzień następny). Do jeziorek Koruldi najmłodsze dzieci mogę wwieźć drogą off roadową.

Gdy sama jadę z dziećmi, zwykle realizuje ok 95% planu. te 5% w takiej wyprawie czasem pozostaje niezrealizowane bo nie ma pogody, bo gdzieś się zasiedzieliśmy, bo to czy tamto. To normalne i też musicie założyć taką elastyczność:) Poza tym jako organizator z uwagi na warunki pogodowe lub inne utrudnienia mogę podjąć decyzję o zmianie trasy i z tym też musicie się liczyć.

Czekam na Was, mam auta dla 5 rodzin plus miejsca w aucie organizatora. Kto pierwszy, ten jedzie! minimum organizacyjne to 4 auta.  Masz pytania? Zadzwoń 508 000 884 lub napisz mariapertek@inbox.com.

Jestem pewna, że to będą niezapomniane wakacje:) Trasę przygotowałam bardzo starannie, zadałam o wszystkie noclegi, dobre jedzenie tam gdzie jest ono po mojej stronie i wspaniałych ludzi na naszej drodze:)

Zasady płatności i organizator

Od strony prawnej i formalnej organizatorem wyprawy jest gruzińskie biuro turystyczne, które w całości należy do mnie, Marii Pertek. To moja działalność gospodarcza w Gruzji, oficjalnie tam zarejestrowana i utrzymywana. Wyprawa, którą organizuję, zaczyna się i kończy w Gruzji.

Wyprawa odbędzie się, jeśli zgłoszą się chętni najpóźniej do 30 kwietnia – do tego dnia trzymam rezerwacje wszystkich noclegów.

Zasady płatności – gdy się zdecydujecie, to mi zgłaszacie. Gdy uzbiera się grupa 4 rodzin, podpisujemy umowę, wpłacacie zadatek  i kupujecie też bilety lotnicze. Płatność jest na konto gruzińskie w EUR. Zgodnie z umową zasady opłaty i anulacji są następujące:

Przy podpisaniu umowy, wpłacacie kwotę 1200 EUR bezzwrotnej zaliczki . Do dnia 30 maja wpłacacie pozostałą kwotę. Anulacja po 30  maja 2023r. skutkuje tym, że wpłacona kwota nie podlega zwrotowi. Anulacja przed 30 maja  powoduje, ze zaliczka nie podlega zwrotowi. Jeśli jednak na swoje miejsce kogoś znajdziecie (ta sama liczba noclegów ilościowo-osobowych), to wpłacona kwota zostanie Wam zwrócona w całości bez względu na datę Waszej rezygnacji (po potrąceniu kosztów przelewu i ew. różnic kursowych do tego czasu)

No i na koniec pytanie zasadnicze, kto jedzie?

 

Waszą przewodniczką na wyprawie będzie Angelika Lalik – Angelika uwielbia podróże i odkrywanie nowych miejsc, zaś Gruzja kilka lat temu skradła jej serce i postanowiła tam spędzić rok swojego życia. Zjeździła tysiące kilometrów po gruzińskich drogach i bezdrożach, w tym jako przewodniczka. Jej największe pasje to lotnictwo, podróże i sztuka. Kiedy nie jest w podróży bądź za sterami samolotu (tak, tak Angelika jest pilotką!), czy szybowca to można ją znaleźć w jej toruńskiej pracowni artystycznej, gdzie tworzy morskie obrazy, odzwierciedlające wybrzeża widziane z lotu ptaka, inspirowane podróżami. Mimo, iż nie mieszka już w Gruzji to regularnie tam wraca i z dużym entuzjazmem oprowadzi Was po Kaukazie, przybliży historię i lokalną kulturę. 

 

Angelika Lalik

Słowo o Organizatorze –  Nazywam sie Maria Pertek i osobiście przygotowałam tę wyprawę. Na co dzień jestem prawniczką, ale od ponad 20 lat organizuję wyprawy – najpierw dla siebie, od roku dla innych – z pasją i przyjemnością, wkładając w ich przygotowanie dużo entuzjazmu i pracy. Wyprawę przygotowałam tak, żeby dostarczyć Wam dużo emocji i przeżyć, pokazać piękno Gruzji poprzez jej naturę, krajobrazy, ludzi i smaki kuchni gruzińskiej. Zapraszam i czekam na Was!

Spodobał Ci się wpis? Jeżeli masz ochotę wyjechać na wyprawę przez duże “W” i przeżyć przygodę życia zajrzyj na stronę https://mintadventures.com/wyprawy/  Znajdziesz tam wszystkie aktualne, organizowane przeze mnie wyprawy. Głównie na Kaukaz, do krajów południa Afryki i do Laponii. A opinie o tych wyprawach, są publikowane na stronie na Facebook @MINTAdventures