fbpx

Do Göteborga dojechaliśmy, gdy się ściemniało. Wtedy też dotarła do nas straszna wiadomość. W nocy w Grebbestad skradziono łódź, którą wypłynęliśmy w nasz homarowy rejs. Była przycumowana przy pensjonacie, w którym spaliśmy będąc jedynymi gośćmi. Złodzieje musieli włamać się w nocy, gdy niczego nieświadomi spaliśmy w najlepsze… To bardzo mały pensjonat, ma sześć pokoi, a łódka była jeszcze z 1952 roku, co roku przez właścicieli odnawiana. Staraliśmy się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły tej nocy, kiedy to się stało, ale nic nie widzieliśmy, nic nie słyszeliśmy, poza nami nikogo nie było… Po tej wiadomości, wieczorne szwendanie po Göteborgu, w deszczu i zimnie, było tylko rozpamiętywaniem każdej sekundy poprzedniego wieczoru i poranka. Zwłaszcza, że wszystko wokół było już zamknięte, a życie wieczorne dogorywało, choć pora była wczesna…

 

 

Fika w Szwecji to coś więcej niż tylko kawa i coś słodkiego. To też czas na rozmowy przy kawie i chwilkę relaksu… Ostatnio na dalekiej północy Szwecji widziałam jak 3 potężnych facetów z brodami po pas, siedziało w kawiarni przy filiżance kawy, słodkim ciachu i po prostu rozmawiało w środku dnia… My czas na fikę znaleźliśmy w Hadze, jednej ze starszych dzielnic Göteborga. Wybrukowane uliczki usiane są tu sklepikami z rękodziełem, zabawkami jakie widziałam w dzieciństwie i kafejkami. Zwykle do kawy bierze się tu słodką bułkę cynamonową. Nasza była cynamonowo-kardamonowa i zajmowała cały płaski talerz! Zaraz obok Hagi znajduje się polecany do odwiedzenia Fiskekyrkan (Feskekôrka) czyli Rybny Kościół. To hala, w której sprzedawane są owoce morza, znajdują się restauracje, zaś sam budynek ma kształt gotyckiej świątyni. Warto ponoć zajrzeć, nam nie było dane, gdyż w niedzielny wieczór był już zamknięty a w poniedziałek w ogóle nieczynny.

 

 

Na obrzeżach Hagi jest stara fortyfikacja – Skansen Kronan, położony na wzgórzu, z którego roztaczają się niesamowite widoki na miasto. To niezwykle urocze miejsce, warto się wspiąć dla samych widoków.

 

 

Posileni podjechaliśmy 10 km od centrum, do Muzeum Volvo (Volvo Museum). Położone jest na terenie parku przemysłowego, zaraz przy morzu. Historia Volvo zaczęła się w 1924 roku, gdy dwóch panów Assar Gabrielsson oraz Gustaf Larson, w jednej z goteborskich restauracji zaczęło rozmawiać o motoryzacji. Tak się zgadali przy dobrej rybie, że chwilę później z tych rozmów narodziło się Volvo. W 1927 roku z fabryki wyjechał pierwszy egzemplarz modelu o nazwie OV4. W Muzeum historia wszystkich lat koncernu jest naprawdę świetnie opowiedziana i opuszczaliśmy je w przekonaniu, że nie ma lepszego i bezpieczniejszego samochodu niż Volvo? Jedyne czego nam zabrakło, to może tego, że były w muzeum odnośniki do wszystkich fabryk Volvo na świecie, nie było tylko Wrocławia, gdzie w zasadzie jest cała produkcja autobusów tej marki.

 

 

Ponieważ do odlotu mieliśmy jeszcze trzy godziny, pojechaliśmy zobaczyć Liseberg, park rozrywki z którego słynie Göteborg. Niestety podczas naszego pobytu był zamknięty, ale zaraz obok stoi nowoczesny królujący nad miastem wieżowiec, a w zasadzie trzy – Gothia Towers. W pierwszej wieży, na dwudziestym trzecim piętrze jest bar Heaven 23, w którym można złapać oddech przy drinku i popularnej w Szwecji pajdzie chleba z majonezem i krewetkami. W Gothia Towers jest tez Upper House, hotel w którym basen niejako wystaje poza szklaną fasadę budynku i wisi kilkadziesiąt metrów nad ziemią, zaopatrzony w szklane dno dla tych, którzy maja odwagę nie bać się, że cała ta konstrukcja zaraz runie w dół? W każdym bądź razie, tam na 23 piętrze wieżowca, usatysfakcjonowani krewetkami rozpływającymi się w majonezie, zakończyliśmy naszą homarowo-kryminalną szwedzką przygodę.

 

 

Spodobał Ci się wpis? Jeżeli masz ochotę wyjechać na wyprawę przez duże “W” i przeżyć przygodę życia zajrzyj na stronę https://mintadventures.com/wyprawy/  Znajdziesz tam wszystkie aktualne, organizowane przeze mnie wyprawy. Głównie na Kaukaz, do krajów południa Afryki i do Laponii. A opinie o tych wyprawach, są publikowane na stronie na Facebook @MINTAdventures